Tegoroczna zima nie rozpieszczała wędkarzy podlodowych. Temperatura przez bardzo długi okres nie chciała spaść poniżej zera i wielu wędkarzy straciło nadzieję na jakiekolwiek możliwości łowienia z lodowej pokrywy. Pogoda rządzi się swoimi prawami i gdy wszyscy myślami byli coraz bliżej wiosny nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Wróciła zima! I to taka z prawdziwego zdarzenia, temperatury poniżej -20 stopni Celsjusza szybko pokryły jeziora stabilną warstwą lodu i to sprzątnięcia pajęczyn z naszych podlodowych zestawów.
Dzień pierwszy: Kryptonim porażka!
Pełen nadziei uszykowałem termos, świder, torbę z przynętami, naładowałem Deepera i ruszyłem w poszukiwaniu okoni. Typowe miejsca żerowania okonia, które w ubiegłych latach były bankówkami i okonie były tam zawsze stały się moim priorytetowym celem. Pierwsze kilka dziur wywiercone, na echosondzie niestety nie było widać kompletnie nic! Dołki z głębokością około 6m. były puste, górki i teren do okoła również wydawały się być martwe… Skrupulatnie jednak poświęciłem sporo czasu na obłowienie każdej dziury różnymi sposobami. Blachy, koguty, mormyszki, gumy i wielkie nic! Kilka godzin na mrozie w dodatku bez ryb dało mi ostro w kość i stwierdziłem, że takie łowienie nie ma żadnego sensu.
Dzień drugi: Zmiana koncepcji.
Wieczorem przy rozgrzewającej herbacie przejrzałem historię deepera, która dała mi do myślenia. Przecież ryby nie rozpłynęły się jak fatamorgana! Wspomnienia z wcześniejszych lat dały mi do zrozumienia, że okonie łowiłem wtedy w styczniu i lutym. Teraz mamy już początek marca a co za tym idzie zbliża się czas miłosnych harców okoni. Dlatego miejsca w których mogą stać będą różnić się od moich doświadczeń z ubiegłych lat. Nawinąłem na moją Saharę C2000S nową żyłkę Technium Invisitech natomiast na bałałajce wylądowała cieniutka żyłka Shimano Aspire Silk Shock. Łowiąc spod lodu jednym z ważniejszych elementów komfortowego i najważniejsze – skutecznego łowienia jest precyzyjny hamulec, który pozwoli wyholować praktycznie każdą rybę nawet na bardzo cieniutkiej żyłce. Zdecydowałem, że tym razem skupie swoją uwagę na trzcinowiskach i miejscach o głębokości 0,8 – 2,8m. I to był dobry pomysł. Pierwsze zarysy na echosondzie pokazywały duże skupiska ryb. Od razu, gdy blaszka spadała do dna nastąpiło branie. Pierwszą rybą sezonu podlodowego okazała się około 20centymetrowa płoć. Chwilę później z tej samej dziury wyciągnąłem kilka małych okoni w rozmiarach 10 – 20cm. Po pierwszych bezowocnych wynikach cieszyłem się z każdej wyjętej ryby i z tego, że moja analiza się potwierdziła. Po półtorej godziny łowienia miałem już zaliczone sporo okoni, niestety pogoda nie była pomocna, zaczął padać deszcz i wiał silny wiatr potęgujący poczucie zimna, dlatego zapadła szybka decyzja o powrocie.
Dzień (O)konia!
Pogoda już zdecydowanie przedwiosenna, temperatura na plusie, z dnia na dzień zbliża się odwilż i ogromna okazja złowienia na prawdę fajnych ryb! Miejsca ustalone czasu sporo od 9rano aż do zachodu słońca. Okonie z samego rana były bardzo niemrawe, natomiast płocie za nic miały rozmiary blach i balansówek i w iście drapieżny sposób atakowały przynęty. Około godziny 12 zameldował się na wędce drobny szczupak około 50centymetrów. Bardzo ładnie poodjeżdżał jednak nie dał rady zerwać cieniutkiej żyłki Aspire Silk Shock. Idealnie zapięty w „nożyczki” pięknie wybarwiony szczupak bez zbędnej celebracji wrócił do wody, żeby spokojnie doczekać tarła. Od godziny 14 zaczęło się prawdziwe ELDORADO. Spośród wywierconych w grubym lodzie dziur wybrałem 5 pod którymi na deeperze widziałem, że ustawiały się ławice płoci a pomiędzy nimi wtopione w tłum pływały grube okonie. Brań była masa, okonie między 15-35cm pokazały klasę i dzielnie walczyły. W pięknej aurze zachodu słońca nastąpiło potężne branie, moim oczom ukazał się okoń, który miał ponad 40centymetrów, niesamowity grubas trzepnął silnie ogonem i przy samej dziurze uwolnił się z przynęty. To był jednak piękny i jak się okazało ostatni dzień niesamowicie krótkiego i dziwnego sezonu podlodowego.
Zastosowanie Deepera
Każdy podlodowy sezon uczy mnie czegoś nowego. Ciężko stać się wytrawnym podlodowcem w momencie, gdy zimy stały się tak krótkie. Czas jest słowem klucz na lodzie. Ryby mają swoje godziny żerowania, dzień jest znacznie krótszy, a wiercąc dziurę musimy być bardzo precyzyjni. Czasami metr różnicy w lewo lub w prawo podczas wiercenia może się przełożyć na to czy złowimy lub nie złowimy ryby. Z pewnością możliwość wykorzystania Deepera pozwoliła mi oszczędzić sporo czasu i ułatwiła mi wyciągnięcie wniosków, które okazały się zadecydować o końcowym sukcesie. Znajomi wędkarze, którzy nie korzystali z echosondy zostali na typowych miejscówkach od których sam zaczynałem i nie osiągali dobrych wyników. Nowość od firmy deeper na ten sezon w postaci zimowego case na telefon dedykowanego do łowienia podlodowego pozwoliła mi skutecznie korzystać z telefonu na mrozie i przedłużyć mi żywotność baterii, która wytrzymała cały dzień sondowania. Z pewnością nie warto bać się nowych technologii, ponieważ one nie gryzą, a mogą pomóc. Czy byłbym szczęśliwszy marnując czas na górkach i dołkach bez kontaktu z rybami łudząc się, że te ryby jednak tam są? Echosonda nie złowi za nas ryby, ale odpowiednio zinterpretowane odczyty pozwolą nam robić fajne wyniki!
Wszystkie ryby zostały wypuszczone, również zachęcam do takiej postawy!
Albert Woźniak
„Okiem Sandacza”